Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 15 września 2014

Jak „poradzić” sobie z teściową?



Cóż, post ten piszę w kontekście wychowywania dzieci, chociaż czasami można te rady zastosować w nieco innych aspektach szerokich kontaktów międzyludzkich (co nie zmienia faktu, iż może się okazać, ze są to dobre rady dobre rady Cioci Kloci z gatunku tych, którymi jest piekło wybrukowane:). Mnie pomaga stosowanie się do kilku moich osobistych, ogólnoludzkich ogólnych zasad, które w odniesieniu do teściowej nabierają takiego specyficznego, trudnego znaczenia.

Co może pomóc na jakimś głębszym, metafizycznym poziomie to fakt, że TEŚCIOWA TEŻ CZŁOWIEK. Wyobraź sobie np. że ona też się boi, czuje niepewność. Dziwne, ale mnie to pomaga.

Generalnie pamiętaj o dwóch zasadach:
1)     Nie bądź za słodki, bo Cię zjedzą,
2)     Nie bądź za gorzki, bo Cię wyplują.

Poniżej 6 sposobów, jak poradzić sobie z teściową. Zasady te próbowałam wykorzystywać osobiście, myślę że z jako takim, nie najgorszym skutkiem

1)     Spróbuj nie zepsuć swoich stosunków z teściową. A jeśli już na starcie nie są one zbyt dobre – spróbuj ich nie pogorszyć.
2)     Są sfery, w które możesz ingerować oraz takie, w które Ci ingerować absolutnie nie wolno. Trzeba to uznać, i rozgraniczyć. Według mnie,  moje dziecko, sposób jego wychowywania i treści, które mu są przekazywane to sfery w które mogę, a  czasami muszę ingerować. Prawo matki. Ale już kwestie światopoglądowe zostaw teściowej, nawet jeśli totalnie się z nimi nie zgadasz...
3)     Jeśli chcesz przekazać teściowej jakąś uwagę związaną ze sposobem traktowania swoje dziecka to ją po prostu przekaż. Najlepiej jest komunikować wprost, o co nam chodzi – to przynajmniej nie generuje dodatkowych frustracji związanych z brakiem asertywności. Kluczowy jest tutaj sposób przekazania tych informacji. Mów w sposób spokojny, bez oskarżania, ale również bez tonu proszącego lub pytającego. Nie tłumacz się i nie przepraszaj za to kim jesteś, ale nie wymagaj również tego by teściowa nagle zmieniła całe swoje życie i sposób bycia
4)     Warto niekiedy pokazać, że nam też jest ciężko. Mówmy o tym wprost. Nie okopujmy się, nie tratujmy jej jako kosmitki (niezależnie od tego jak trudne by to się mogło wydawać).
5)     Pozwólmy sobie czasem na odrobinę luzu. Pokażmy się od tej ludzkiej strony, pokażmy że jesteśmy zadowolone, szczęśliwe. Nawet jeśli nie poprawi to naszych relacji z teściową, wpłynie pozytywnie na nas i na nasze dzieci.
6)     Jeśli  Twoje wewnętrzne uczucia są pełne urazy, żalów i nienawiści to trzeba się zastanowić nad odizolowaniem siebie i swojej rodziny. Uważam, że jeśli żyje się w toksycznym środowisku, nie ma się spokoju ducha - czasami jest to jedyne rozwiązanie. Odchodzenie to też sztuka i ważna umiejętność. "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść..." Pamiętaj, że masz obowiązek bronić swojego dziecka, swojej rodziny...

Czy jak radzę sobie z teściową? Nie zawsze, ale ogólnie rzecz biorąc nie jest najgorzej. Mamy w miarę poprawne stosunki – być może nie darzymy się wielką miłością, ale wykazujemy wobec siebie poprawność polityczną. Nadal widzę w niej człowieka.

Nie radzę sobie natomiast z bratową i szwagierką. Odegrały dużą rolę w tym, że podjęłam decyzję o wyprowadzce. Odchodzenie było smutne. Ale w mojej ocenie konieczne. Cóż, odchodzenie też jest dość dużą sztuką - i trzeba ją umiejętnie stosować tak, by nie zaszkodzić sobie i swoim bliskim. Wyprowadziłam się i od momentu, kiedy żyję z daleka od nich, czuję jakbym była na wakacjach. Czuję się jak Feniks, który w poprzednim życiu żył w niewoli, a teraz odrodził się wolny i wyfrunął daleko, szybko i bez żadnych ograniczeń.

Życzę wszystkim, którzy czują się ograniczani i zniewoleni, by mieli szansę rozpocząć nowe życie.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za tego posta, trochę otworzył mi oczy i dzięki niemu nie jestem taka, hm, zacietrzewiona w swojej dumie :) Uważam, że z konfliktu da się często wyciągnąć jakąś naukę, a teściowe wbrew pozorom potrafią czasem wbić szpilę bardzo celnie. Pytanie tylko, czy warto im dawać którąś z kolei szansę, gdy drobnostki rozdmuchują do niebotycznych rozmiarów i kończy się to przykrymi oskarżeniami. U mnie byłaby to czwarta szansa. Na razie w trosce o resztki mojego zdrowia psychicznego utnę kontakt z teściową. Mam to szczęście, że mój ukochany stoi za mną murem i wiem, że gdybym nie miała racji, spokojnie by mi powiedział, gdzie się mylę i gdzie jego zdaniem popełniam błąd.

    Zdania o słodkim i gorzkim bardzo trafne, zapamiętam. :) Twój blog uważam za przydatny, czyta się go ciekawie nawet nie mając dzieci i mam nadzieję, że plany finansowe na przedszkole się powiodą.

    OdpowiedzUsuń