Szukaj na tym blogu

czwartek, 25 września 2014

check lista - rzeczy które trzeba zabrać do szpitala




Dokumenty

- książeczka zdrowia dziecka
- wszelka dokumentacja medyczna: wyniki badań, skierowanie do szpitala

Dla dziecka

- pieluszki jednorazowe
- wilgotne chusteczki, kosmetyki dziecięce, przybory toaletowe (pasta do zębów, szczoteczka)
- piżamka, ręcznik, kocyk (czasami można wziąć nawet własną pościel)
- kilka zmian praktycznych ubranek na dzień (w zależności od długości pobytu)
- lekarstwa, które stale przyjmuje,
- dla dziecka karmionego butelką - butelki, smoczki itd.
-w praktyce trzeba wziąć własne mleko modyfikowane (na 3 pobyty w szpitalu mleko dostawaliśmy tylko raz, mimo że zawsze zgłaszałam że to dla mojego dziecka postawa żywienia)
- sztućce, kubek niekapek
- smoczek do ssania (jeśli używa)
-ulubione zabawki (ukochany miś)
- bajki do oglądania i czytania, książeczki z naklejkami, kolorowanki
-jeśli mamy taka możliwość to gry elektroniczne, laptopa z wifi itp :)
- ulubione jedzenie i napoje
- można wziąć własny wózka (sprawdzi się też przy usypianiu dziecka) – jeśli można go używać i będzie go gdzie postawić

Dla mamy lub taty

- rzeczy przydatne do spania (w zależności od warunków panujących w szpitalu: rozkładany leżak, śpiwór, ciepły koc, karimata.)
- kapcie, kosmetyczka, ręcznik, papier toaletowy
- ubrania na zmianę, (sprawdzają się dresy, coś ciepłego bo tak naprawdę warunki bywają biwakowe)
- komórka plus ładowarka!!!!,
- monety (tv, aparat z gorącymi napojami))
- kubek, sztućce,

wtorek, 23 września 2014

6 wskazówek które pomogą przygotować się na pobyt Twojego dziecka w szpitalu

Czy kiedykolwiek Twoje dziecko dostało skierowanie do szpitala? Czy był to stan nagły, czy tez miałaś chwilę czasu na to, żeby pomyśleć, przygotować się do tego? Co w danej chwili czułaś? Czy byłaś w stanie pozbierać myśli, czy było wręcz odwrotnie: działałaś chaotycznie, w panice, nie wiedziałaś co spakować, o co zapytać, o czym myśleć...

Ja byłam w szpitalu z dzieckiem trzy razy. Nie wliczam urodzenia dziecka, ale sytuacji gdy było ono chore lub podejrzane o poważną chorobę. Za każdym razem byłam przerażona, ale gdy wydarzyło się to po raz pierwszy - utraciłam chyba całkowicie zmysł praktycznego myślenia (prawda jest taka, że nigdy nie miałam tego w nadmiarze). W efekcie spałam na gołej podłodze (płytki pcv) ubrana we wszystkie ciuchy, jakie ze sobą zabrałam i owinięta w cudem zabrany śpiwór. Nie miałam pierwszego dnia kubka ani sztućców, nie miałam chociażby śmieciowego jedzenia dla siebie. Zainspirowana moim niedawnym pobytem w szpitalu postanowiłam zebrać kilka uwag. Ot, kilka rzeczy z których można najzwyczajniej w świecie nie zdawać sobie sprawy, a które mogą znacznie ułatwić życie.

1. Jeśli Twoje dziecko dostało skierowanie do szpitala, a Ty masz zamiar spędzić z nim całą noc, pamiętaj że to dziecko będzie pacjentem, a nie Ty. Spróbuj się dowiedzieć czy matki mają zapewnioną leżankę lub jakiekolwiek inne miejsce, gdzie można się położyć ( w zdecydowanej większości przypadków tak nie jest), Jeśli nie, weź ze sobą karimatę lub leżak i coś do okrycia (śpiwór, baaardzo gruby koc). W większości przypadków personel toleruje korzystanie z tego typu wyposażenia, nie będzie natomiast zapewne w ogóle tolerował, gdy położysz się razem z dzieckiem w jednym łóżku.

2. Niekiedy istnieje możliwość wykupienia na oddziale szpitalnym bursy (osobny pokój dla matki z dzieckiem) lub pokoju w części hotelowej. Jak na polskie szpitale są to bardzo komfortowe warunki, ale....dodatkowo płatne. Przygotuj się na to w sensie organizacyjno – finansowym.

3. Zabierz naczynia i sztućce dla dziecka i dla siebie. Często w szpitalach posiłki są obsługiwanie przez catering (plastikowe naczynia, sztućce) – jeśli wyrzucisz lub „ktoś sprzątnie” talerzyk lub widelec – nie będziesz miała na czym przygotować dodatkowego posiłku, poczęstunku, nie będziesz miała  na czym położyć owoców lub ciastek.

4. Zapewnij jedzenie dla siebie i dla dziecka. Możesz zawsze jeść nie dojedzone posiłki dziecka, ale jedzenie szpitalne jest z reguły kiepskie – więc w praktyce należy zabezpieczyć jedzenie dla siebie i dziecka. Zabierz dla siebie kawę, herbatę, soki, wodę mineralną. Tego typu rzeczy zawsze można kupić w sklepiku  - ale one są tak drogie, znacznie droższe niż w „normalnych” sklepach. 

5. Często nie jest wskazane (podobno ze względów epidemiologicznych), byśmy przechadzały się po korytarzach, wychodziły na dwór. Przygotuj się więc na to, że telewizja w szpitalu jest jedyną rozrywką. I że jest płatna. Jeśli chcesz z niej korzystać – zabierz ze sobą dużo monet. 

6. Zabierz dla dziecka jego ulubione zabawki, łamigłówki. Jeśli możesz zapewnić mu ulubione bajeczki, internet – TO ZNACZNIE UMILI CZAS TOBIE I TWOJEMU DZIECKU.

To tyle, co zdołałam zapamiętać. Postaram napisać posta o tym, jak radzić sobie psychicznie z chorobą dziecka, z oczekiwaniem na wyniki...  chociaż jak na razie jest to dla mnie trudny, nieco może zbyt trudny temat.

piątek, 19 września 2014

dziecko w szpitalu

***

Spędziłam ostatnie trzy dni z moim młodszym dzieckiem w szpitalu. Na Oddziale Neurologicznym.
To był już mój trzeci pobyt w szpitalu na tym oddziale. Cóż, mały ma zdiagnozowaną torbiel w mózgu. Dla znawców jej położenie można określić jako „torbiel splotu naczyniowego komory bocznej lewej”. Dla mnie znajduje się ona w samym środku mózgu. Jest to duża torbiel - średnica w miejscu, w którym torbiel jest największa wynosi ok. 7 cm Taką średnicę zmierzyłyśmy wspólnie w Panią Neurochirurg rok temu. Wtedy uznano, że operacja nie jest konieczna. Być może będzie konieczna, jeśli torbiel będzie rosła. I po to właśnie była ta wizyta w szpitalu – żeby sprawdzić co się z nią dzieje.
Dziecko rozwija się normalnie. Nabyło wszystkie umiejętności, które w tym wieku dziecko mieć powinno. Nie widzę u niego żadnych zaburzeń. Neurolodzy także. Ale musi być kontrolowane.
Nie miał żadnego badania od roku. Przez ten czas zdążyliśmy już zapomnieć, że ma on „coś” w mózgu. Już dłużej jednak nie mogliśmy tego odkładać. Michaś miał rezonans magnetyczny. Rezonans w przypadku tak małego dziecka (1rok 8 miesięcy) oznacza jedno: konieczne jest znieczulenie ogólne i minimum trzydniowy pobyt w szpitalu.
Wczoraj wyszłam i od tego czasu czekam na wyniki. Czekam jak na wyrok. Szalenie tęsknię za czasem, w którym udało mi się o tym „zapomnieć” – nie myśleć, że być może jestem zbyt dużą optymistką, być może, pomimo tego że jest on super normalnym chłopczykiem, tak naprawdę czeka go konieczność operacji. Bo jeśli okaże się to konieczne, jedynym sposobem leczenia jest operacja. Operacja mózgu. Operacja torbieli, która znajduje się w samym środku mózgu

poniedziałek, 15 września 2014

Jak „poradzić” sobie z teściową?



Cóż, post ten piszę w kontekście wychowywania dzieci, chociaż czasami można te rady zastosować w nieco innych aspektach szerokich kontaktów międzyludzkich (co nie zmienia faktu, iż może się okazać, ze są to dobre rady dobre rady Cioci Kloci z gatunku tych, którymi jest piekło wybrukowane:). Mnie pomaga stosowanie się do kilku moich osobistych, ogólnoludzkich ogólnych zasad, które w odniesieniu do teściowej nabierają takiego specyficznego, trudnego znaczenia.

Co może pomóc na jakimś głębszym, metafizycznym poziomie to fakt, że TEŚCIOWA TEŻ CZŁOWIEK. Wyobraź sobie np. że ona też się boi, czuje niepewność. Dziwne, ale mnie to pomaga.

Generalnie pamiętaj o dwóch zasadach:
1)     Nie bądź za słodki, bo Cię zjedzą,
2)     Nie bądź za gorzki, bo Cię wyplują.

Poniżej 6 sposobów, jak poradzić sobie z teściową. Zasady te próbowałam wykorzystywać osobiście, myślę że z jako takim, nie najgorszym skutkiem

1)     Spróbuj nie zepsuć swoich stosunków z teściową. A jeśli już na starcie nie są one zbyt dobre – spróbuj ich nie pogorszyć.
2)     Są sfery, w które możesz ingerować oraz takie, w które Ci ingerować absolutnie nie wolno. Trzeba to uznać, i rozgraniczyć. Według mnie,  moje dziecko, sposób jego wychowywania i treści, które mu są przekazywane to sfery w które mogę, a  czasami muszę ingerować. Prawo matki. Ale już kwestie światopoglądowe zostaw teściowej, nawet jeśli totalnie się z nimi nie zgadasz...
3)     Jeśli chcesz przekazać teściowej jakąś uwagę związaną ze sposobem traktowania swoje dziecka to ją po prostu przekaż. Najlepiej jest komunikować wprost, o co nam chodzi – to przynajmniej nie generuje dodatkowych frustracji związanych z brakiem asertywności. Kluczowy jest tutaj sposób przekazania tych informacji. Mów w sposób spokojny, bez oskarżania, ale również bez tonu proszącego lub pytającego. Nie tłumacz się i nie przepraszaj za to kim jesteś, ale nie wymagaj również tego by teściowa nagle zmieniła całe swoje życie i sposób bycia
4)     Warto niekiedy pokazać, że nam też jest ciężko. Mówmy o tym wprost. Nie okopujmy się, nie tratujmy jej jako kosmitki (niezależnie od tego jak trudne by to się mogło wydawać).
5)     Pozwólmy sobie czasem na odrobinę luzu. Pokażmy się od tej ludzkiej strony, pokażmy że jesteśmy zadowolone, szczęśliwe. Nawet jeśli nie poprawi to naszych relacji z teściową, wpłynie pozytywnie na nas i na nasze dzieci.
6)     Jeśli  Twoje wewnętrzne uczucia są pełne urazy, żalów i nienawiści to trzeba się zastanowić nad odizolowaniem siebie i swojej rodziny. Uważam, że jeśli żyje się w toksycznym środowisku, nie ma się spokoju ducha - czasami jest to jedyne rozwiązanie. Odchodzenie to też sztuka i ważna umiejętność. "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść..." Pamiętaj, że masz obowiązek bronić swojego dziecka, swojej rodziny...

Czy jak radzę sobie z teściową? Nie zawsze, ale ogólnie rzecz biorąc nie jest najgorzej. Mamy w miarę poprawne stosunki – być może nie darzymy się wielką miłością, ale wykazujemy wobec siebie poprawność polityczną. Nadal widzę w niej człowieka.

Nie radzę sobie natomiast z bratową i szwagierką. Odegrały dużą rolę w tym, że podjęłam decyzję o wyprowadzce. Odchodzenie było smutne. Ale w mojej ocenie konieczne. Cóż, odchodzenie też jest dość dużą sztuką - i trzeba ją umiejętnie stosować tak, by nie zaszkodzić sobie i swoim bliskim. Wyprowadziłam się i od momentu, kiedy żyję z daleka od nich, czuję jakbym była na wakacjach. Czuję się jak Feniks, który w poprzednim życiu żył w niewoli, a teraz odrodził się wolny i wyfrunął daleko, szybko i bez żadnych ograniczeń.

Życzę wszystkim, którzy czują się ograniczani i zniewoleni, by mieli szansę rozpocząć nowe życie.

czwartek, 11 września 2014

6 sposobów jak pomóc rodzicowi w oswojeniu się z tym, iż dziecko idzie do przedszkola




***

W pytaniu: Jak oswoić dziecko z przedszkolem (tudzież żłobkiem) widzę pewien niedoceniany zwykle aspekt.  Gdzieś w tle tego pytania tkwi: jak ja jako rodzic poradzę sobie z oddaniem dziecka pod opiekę obcej osoby, obcej instytucji.
Pomijając kwestie oczywiste związane z brakiem zaufania do kogoś obcego bądź niewłaściwym standardem opieki w przedszkolu, pozostaje nam się jedna najbardziej podstawowa ze wszystkich: jak poradzę sobie ze swoimi lękami, ze swoimi wątpliwościami.

Czy ja się bałam oddając? Oczywiście że się bałam. Czy miałam wątpliwości. Olbrzymie, chociaż nieco mniejsze w stosunku do drugiego dziecka.

Dlaczego więc to zrobiłam. Z kilku jak zwykle bardzo prozaicznych powodów: Po pierwsze kasa: Nie miałam wyjścia, musiałam (i nadal muszę) pracować. Po drugie: chcę pracować. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez pracy, trudno mi jest zrozumieć kobiety, które świadomie poświęcają się jedynie wychowywaniu dziecka (pewnie narażę się tutaj niejednej osobie).

Podejrzewam również u samej siebie to, ze moje lęki wpłynęły na ocenę przedszkola: nie specjalnie  podobały mi się Panie przedszkolanki, nie podobało mi się przedszkole jako takie. Ja tak miałam. Nie podobało mi się, że budynek jest stary (nieco nieestetyczna elewacja), nie podobał mi się  sam wygląd przedszkolanek. Można więc śmiało powiedzieć, ze przed oddaniem dziecka do przedszkola byłam do niego negatywnie nastawiona.

Jak zwalczyłam swoje negatywne nastawienie. Pomógł przypadek – dowiedziałam się zupełnie mimochodem, że moje dobra przyjaciółka sama jako dziecko uczęszczała do tego przedszkola. I po latach sobie je chwali. Pomogła też obserwacja: przedszkole okazało się być w praktyce dobrze zorganizowaną instytucją, widać tutaj lata (dziesiątki lat) doświadczenia. I nastąpiło cudowna w skutkach, chociaż nie tak spektakularna, zmiana nastawienia.

Zatem tak jak zwykle kończę rozbudowany wstęp kilkoma krótkimi wskazówkami, które tworzę jak zwykle nieco post factum. Wskazówki dotyczą tylko i wyłącznie moich osobistych sposobów radzenia się w rozterkami wewnętrznymi. Może komuś się jeszcze coś z tego przyda  

1)      Przygotuj się na to, że dziecko będzie się buntować. Nawet to bardzo samodzielne i zsocjalizowane. Ale w większości przypadków po zamknięciu za Tobą drzwi dziecko po kilkunastu minutach uspokaja się, zabawia się i jest spokojne.
2)    Powiedz sobie, że łzy na które go w tym momencie narażasz są tak naprawdę dla jego dobra (truizm, ale jakże przydatny). Od tego momentu dziecko uczy się bowiem, że czasami trzeba się do czegoś zmusić (bezcenne w szkole, gdy będzie się musiało zmuszać do nauki). My jako dorośli też niejednokrotnie zmuszamy się do robienia rzeczy, których nie chcemy.
3)     Daj dziecku szansę na przystosowanie się. To może być trudne w sytuacji, gdy jego reakcje są histeryczne nawet po tym, jak wyjdziesz z przedszkola i jesteś wzywana, by dziecko odebrać – daj sobie i dziecku czas  - min. 2 tygodnie.
4)     Odróżnij fakty od swoich lęków. Skonfrontuj swoje oceny z rzeczywistością. Dopuść do siebie możliwość, że nie taki diabeł straszny jak go malują.
5)    Zachowaj zasadę ograniczonego zaufania do wszystkich opinii wyrażanych w internecie. Według mnie (podkreślam, to jest moje osobiste zdanie) w internecie wypowiadają się głównie Ci, którzy nie są zadowoleni. Nie mówiąc już o agresji, chamstwie itp.
6)    Pamiętaj, to Ty podejmujesz decyzje. I od nich zależy dobro Twojego dziecka. Żadne dobre rady cioci Kloci (w tym te, które tu są obecnie napisane) nie powinny powstrzymać Cię przed podjęciem decyzji, którą uważasz za słuszną, nawet jeśli wywoła ona falę negatywnych reakcji i powszechnego niezadowolenia. I uwierz mi, wiem co mówię, bo zdarzyło mi się podejmować decyzje wbrew wszystkim i wszystkiemu. 
7) Jako siódmą zasadę przyjmij komentarz, jaki napisała Minerwa (umieszczony tuż pod wpisem). Zwróciła uwagę na kilka istotnych aspektów, o których nie pomyślałam. Ponieważ nie jest mojego autorstwa, więc go nie kopiuję, chociaż jest tego wart.

poniedziałek, 8 września 2014

6 sposobów, jak przygotować dziecko do przedszkola






 Tak jak to pisałam już w poprzednim poście dziecko, dziecku i sobie można pomóc zarówno w samym momencie rozstawania się (sam moment przyprowadzenia dziecka do przedszkola i pozostawienia w obcym środowisku), jak również znacznie wcześniej, przygotowując je do faktu, iż wcześniej czy później będzie musiało sie z nami rozstać, odpępnić. Poza tym -  o czym często zapominamy -  trzeba po prostu traktować dziecko w tych trudnych chwilach jak człowieka. Zestresowanego, zagubionego, przeżywającego poważny kryzys.
Poniżej przedstawiam kilka rad dla zabieganych rodziców. Dotyczą one okresu "wcześniejszego" - etapu przygotowawczego do pierwszego, wielkiego kroku w samodzielność. Mniej lub bardziej mogą się one przydać. Jedno jest pewno  - tak zupełnie łatwo to raczej nie będzie. Ale kto powiedział, że musi być łatwo.

1)     Przygotowanie dziecka do rozstań i powrotów oznacza, że, jeśli to możliwe, powinnyśmy się z dzieckiem wcześniej „rozstawać”. Nie na zawsze oczywiście. Na początek wystarczy kilkanaście minut, potem na 1 – 2 godziny. Niech ten czas spędzi  pod opieką  osoby „obcej” – w zależności od przyzwyczajeń -  to może być babcia, ciocia, zaprzyjaźniony rodzin. Optymalnie by było, gdyby „rozstanie” kojarzyło się dziecku z zabawą z innymi dziećmi, by w czasie naszych małych rozstań miało możliwość pobawić się z rówieśnikami. Wiadomo jednak, że taki sposób zagospodarowania czasu przeznaczonego na rozstania nie jest możliwy. Generalnie, dobrze jeśli do tych rozstań, w tej czy innej formie, dojdzie:).
2)     Nie przekazuj dziecku swoich negatywnych emocji, obaw i lęków dotyczących przedszkola (Generalnie chyba w ogóle powinno się unikać przekazywania dziecku negatywnych emocji:). Nie mów negatywnie o przedszkolu, nie wypowiadaj się negatywnie o pracownikach przedszkola (ewentualnie wątpliwości rozwiązuj między dorosłymi).
3)     Opowiadaj dziecku tylko dobrze o przedszkolu. Opowiadaj mu o tym jaka to będzie przygoda, o tym że pozna tak wielu kolegów i koleżanek, że będzie mogło się zajmować wieloma rzeczami: rysowaniem, rzeźbieniem w plastelinie, modelinie. Że będzie miało możliwość wychodzenia na dwór. Dobrze jest przespacerować się z dzieckiem koło przedszkola i pokazać je wcześniej. Jednocześnie jednak nie kłam, nie idealizuj i nie składaj obietnic bez pokrycia. Warto o nim mówić pozytywnie, ale nie można obiecywać czegoś, czego nie ma. Na przykład nie można powiedzieć, że będzie się bawiło na fantastycznym placu zabaw, kiedy w naszym przedszkolu plac zabaw nie jest zbyt atrakcyjny
4)     Nigdy nie strasz dziecka przedszkolem. Czasami wygodniej jest posłużyć się argumentami, które zawsze będą skuteczne. Czasami nie ma się czasu, cierpliwości, jest się zmęczonym. I wtedy jakże łatwo jest powiedzieć coś w stylu: Nie chcesz to nie jedz, jak pójdziesz do przedszkola to pani nauczycielka wszystkiego cię nauczy – jedzenia też…, Zobaczysz, jak pójdziesz do przedszkola, to szybko będziesz sprzątał zabawki i nikt ci nie pomoże… Już niedługo pójdziesz do przedszkola i tam się nauczysz słuchać … itp. Efekt takich słów jest natychmiastowy – dziecko się uspokaja. Dopiero w chwili, gdy trzeba je zostawić w tym przedszkolu, dziecko pamiętając tamte zagrożenia, broni się z całych sił, bo tamte „obietnice” potraktowało poważnie. Lepiej więc unikać takich uwag.
5)     Zawsze dotrzymuj słowa. Jeśli obiecamy, że dziecko odbierzemy po obiedzie - w tym wieku nie możemy jeszcze operować godzinami - to bądźmy po obiedzie i to nie godzinę, a od razu, kiedy dziecko ten obiad skończy jeść.
6)     Nie bagatelizuj uczuć dziecka – To w końcu dla niego olbrzymia zmiana i olbrzymi stres. Nie mówimy, więc dziecku: "nie bój się", "nie przesadzaj", czy "zobaczysz będzie fajnie, przedszkole jest super". Okażmy mu zrozumienie i wsparcie, a obawy z czasem miną.

czwartek, 4 września 2014

7 sposobów jak ułatwić dziecku adaptację w przedszkolu










W sieci istnieje mnóstwo artykułów na temat sposobów ułatwienia dziecku adaptacji w przedszkolu/żłobku. To co mnie w nich drażni (nie tylko z punktu widzenia matki) to pewna chaotyczność  oraz wybiórcze potraktowanie tematu.

Inną wadą tego typu artykułów (która z kolei doprowadza mnie wręcz do furii) to przemycane między wierszami treści, które oskarżają rodziców, wpędzają ich w poczucie winy. Każdy rodzic na pewno spotkał się z wypowiedziami w stylu: jeśli w pierwszych 3 tygodniach życia płodowego nie katowałaś się regularnym słuchaniem muzyki Bacha to Twoje dziecko będzie głupie, niezrównoważone, nie będzie się umiało zaadaptować w nowym środowisku i w żaden sposób nie da się tego w późniejszym okresie nadrobić. Proszę w tym momencie nie zrozumieć mnie źle: ja wiem, że okres dzieciństwa w życiu każdego człowieka jest bardzo ważny, a doświadczenia wyniesione z tego okresu mają wpływ na całe dalsze życie. Mam jednak wewnętrzne przekonanie, że to nie „pierdoły” decydują o jakości dzieciństwa.

Dziecko przede wszystkim musi być kochane. Kochane mądrze. Musi być wspierane i musi mieć poczucie, że dla rodziców jest ważne.

W następnym wpisie nawiąże do tego, jak przygotować dziecko do przedszkola. Tak więc na szybko I część porad praktycznych związanych z samym momentem przyprowadzenia dziecka do przedszkola
  1. Nie przeciągaj pożegnania. Pożegnanie jest bardzo ważne, nie można o nim zapomnieć – powinno jednak być krótkie: pomóż dziecku się rozebrać, pocałuj je i wyjdź.
  2. Nie pozwól sobie na to, by dziecko wymusiło coś płaczem. Nie zabieraj dziecka do domu, kiedy płacze przy rozstaniu; jeśli to choć raz zrobisz , będzie wiedziało, że łzami można wszystko wymusić. Poza tym najczęściej dziecko tuż po tym, jak znikniesz z pola widzenia, samo bardzo szybko się uspokaja.
  3. Nie przekupuj, nie składaj obietnic w stylu: jeśli pójdziesz do przedszkola, to coś dostaniesz; kiedy będziesz odbierać dziecko, możesz dać mu maleńki prezencik, ale nie może to być forma przekupywania;
  4. Nie przekazuj dziecku negatywnych treści, kontroluj się, co mówisz.W szczególności nie wypowiadaj się negatywnie przy dziecku o nauczycielach czy organizacji przedszkola - to negatywnie może wpłynąć na dorosłego, a co dopiero na dziecko.
  5. Nie bądź wścibski, pozwól dziecku zachować swoją własną przestrzeń, pozwól mu się oswoić z nową, trudną sytuacją. Nie wymuszaj na dziecku, żeby zaraz po przyjściu do domu opowiedziało, co wydarzyło się w przedszkolu, to powoduje niepotrzebny stres.(Piotruś zapytany o to, jak było w przedszkolu odpowiada, że to jest tajemnica - musiałam się nauczyć się to akceptować i wyciągać informacje w inny, bardziej okrężny sposób)
  6. Jeśli dziecko przy pożegnaniu płacze, postaraj się, żeby przez kilka dni odprowadzał je do przedszkola tato, rozstania z tata są mniej bolesne. Tata z reguły również jest mniej emocjonalny i nie ulega tak łatwo histeriom dziecka (chociaż z tym różnie bywa:)
  7. Pamiętaj o uśmiechu przy powitaniu i pożegnaniu. Pamiętaj o serdeczności.

Generalnie, o czym często zapominamy, trzeba po prostu traktować dziecko w tych trudnych chwilach jak człowieka. Zestresowanego, zagubionego, przeżywającego poważny kryzys.

poniedziałek, 1 września 2014

pożegnanie ze żłobkiem



***
Piątek był dniem płaczu. Łzy w oczach miały Panie w Żłobku. Łzy w oczach miała Dyrektorka. Łzy w oczach miałam ja. Piątek bowiem był ostatnim dniem pobytu moich dzieci w żłobku.
 Michałek (moje młodsze dziecko) przyjął wszystko ze spokojem. Maluszek cieszył się, że jest w centrum zainteresowania, obdarowywał wszystkich buziakiem pożegnalnym.  

Natomiast Piotruś (moje starsze dziecko) powitał mnie rozpaczliwym płaczem. 
-"Mamo, ja nie chcę iść do Przedszkola, mamo ja chcę zostać tutaj"... Struchlałam. Moje dziecko przeżywało prawdziwy dramat. Ja też. Przez krótką chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć, zdaje się że nikt nie wiedział. Patrzyłam się na  to małe, rozpłakane stworzonko i nie wiedziałam jak mu pomóc.
Rozszlochał się jeszcze głośniej i powiedział: "Mamo, ja tego nie przeżyję".

-"Ale kochanie. Wszystko w Przedszkolu będzie super. Tam będzie jeszcze fajniej niż w Żłobku. Tam będzie bardzo ciekawie, dużo nowych zabawek i ciekawe zajęcia. Będziesz chodził do teatrzyku, miał dużo nowych koleżanek i kolegów- odpowiedziałam z przekonaniem. Przypomniałam sobie bowiem jakimś cudem jakże cenne informacje, przekazywane na czerwcowym spotkaniu informacyjnym w przedszkolu - ZAWSZE MÓW POZYTYWNIE O PRZEDSZKOLU, SWOJE OBAWY ZACHOWAJ DLA SIEBIE ALBO ROZWIĄZUJ JE Z OSOBAMI DOROSŁYMI. NIE PRZENOŚ SWOICH LĘKÓW NA DZIECKO.

Czy pomogło? Nie. Przynajmniej nie od razu. Ulubiona Pani Ania zaczęła przekonywać go jaki jest dzielny i mądry. I że na pewno da sobie radę. Pokazała mu książeczkę, zainteresowała obrazkiem na ogłoszeniu.  Na chwilę przynajmniej się uspokoił, zapomniał. Potem, poczucie lęku i zagubienia wielokrotnie wracało w mającym nastąpić weekendzie. Piotruś musiał byc uspokajany wielokrotnie. Mówił, jak bardzo się boi, jak bardzo nie chce iść do tego okropnego Przedszkola.

Teraz, kiedy o tym myślę, dochodzę do wniosku że ma to swoje dobre aspekty. Dziecko przeżywa kryzys, ale ma na tyle dużo zaufania do mnie, że nie boi się mi o tym powiedzieć.Przychodzi do mnie pełne ufności z nadzieją, że uporządkuję mu świat, że usunę, zamknę wszystkie złe stwory, ćmy, ludzi, i malfoja, który nie lubi harego potera. I że on dzięki mnie jakoś to wszystko przeżyje.

Cóż, to już jest chyba temat na następnego posta...