No cóż, spłacamy kredyt, ale na kawalerkę. Kochaną kawalerkę, która uratowała nam godność i tożsamość. Małe, ciasne, ale własne.
Bo dom mojego męża też niby był jego. Ale tak wiele osób uważało, że tak całkiem nieformalnie i bez zapowiedzi może się tam w****ć i zacząć ustawiać mnie i moje, że jakoś "jego" okazało się złudzeniem. Jakimś absurdalnym złudzeniem.
Trzeba być mistrzem i mieć szczególny talent, żeby wyszczuć właścicieli z ich własnego domu.
Rozdział zamknięty. Nie wrócimy tam. Jeśli przyjdzie na to pora, to mam nadzieję, że Jacek wszystko sprzeda.
Ale to 500 zł, przy założeniu, że uda nam się sprzedać moją kochaną kawalerkę, umożliwi nam wzięcie kredytu na większe mieszkanie. Wyprostujemy naszą sytuację. Przestaniemy nieustannie żyć tymczasowo, z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc.
Przychody | Koszty | ||
Moje wynagrodzenie | 2 358,53 zł | Opłata za przedszkole | 298,00 zł |
Wynagrodzenie mojego męża | 1 700,90 zł | Komitet rodzicielski (II rata), opłata za materiały (II rata) - dla jednego chłopaka | 95,00 zł |
Pieluchy | 100,00 zł | ||
Chusteczki | 80,00 zł | ||
Mleko Bebiko (dla dwóch chłopaków) | 280,00 zł | ||
Deserki, jogurty, i art. spożywcze z których w domu korzystają tylko dzieci | 320,00 zł | ||
Rozrywka dla dzieci (bawialnie, kino, zabawki itp.) | 280 zł | ||
Rata kredytu hipotecznego | 510,00 zł | ||
Czynsz | 315,00 zł | ||
Rachunki | 230,00 zł | ||
Benzyna | 400,00 zł | ||
Żywność, środki higieniczne | 1 400,00 zł | ||
Zdrowie | 100,00 zł | ||
Suma | 4 059,43 zł | 4 408,00 zł | |
Saldo: | -348,57 zł |
Podsumowując luty, miesiąc skończyliśmy na debecie. Zaczynam się przyzwyczajać. I tak spadniemy na cztery łapy, mimo że w marcu szykuje się katastrofa finansowa (marzec już się skończył, podsumuję go jutro, i pokazał mi, ze cuda się jednak zdarzają). OC, które jest wysokie, z powodu mojej niezdarnej jazdy.
Chciałabym, żeby się to spełniło. Żeby kawalerka, którą opuszczę z bólem serca, jednak się sprzedała i ratowała życie komuś innemu. Żebyśmy złapali ten standard przeciętności, żebyśmy skreślili tymczasowość. Żebyśmy poczuli się, jak w swoim domu. Docelowym domu.
A może innego życia nie będzie. Zawsze już będzie tak "tymczasowo"?
Chciałabym, żeby się to spełniło. Żeby kawalerka, którą opuszczę z bólem serca, jednak się sprzedała i ratowała życie komuś innemu. Żebyśmy złapali ten standard przeciętności, żebyśmy skreślili tymczasowość. Żebyśmy poczuli się, jak w swoim domu. Docelowym domu.
A może innego życia nie będzie. Zawsze już będzie tak "tymczasowo"?